P.s Przepraszam, że opuściłam się w komentowaniu, nawet gdybym bardzo chciała to uwierzcie, szkoła na to nie pozwala :c Ten semestr daje w kość. Ale na pewno w najbliższym czasie skomentuję,możecie spać w spokoju, ejmen xD
P.s2
Czytałam komentarze i ...wiele osób mówiło, że chcą by Yasmin była z Zaynem,nie z Harrym.Nie ukrywam zdziwienia, bo skąd wam to przyszło do głowy ? xD Wiem, że po tym 'Martwiłem się' oraz po tylu smsach i nieodebranych wiadomościach mogłyście sobie coś uknuć, spryciary :D Zayn zachował się ostatnio arogancko i ... to chyba jest fajne ? :>
~*~
Nie wiedziałam gdzie ciągnie mnie to dziecko. Był taki przejęty, jakby zaraz miał do wykonania jakąś bardzo ważną misję wagi państwowej. Po raz kolejny poczułam jego ciężki oddech i szeleszczenie wiatru na moich policzkach.
- A tak właściwie, to gdzie idziemy ? - zagadnęłam po chwilach monotonnej ciszy.
Nie odpowiedział, tylko z uśmiechem na ustach ciągnął mnie dalej przed siebie.
Obiecywałam sobie, że nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Z żadnym z nich.
- Czemu do mnie tyle razy dzwoniłeś ? - próbowałam ponownie.
Nie przestawał brnąć dalej.
- Martwiłem się jak przyjęłaś tą rozmowę z Zaynem. Ta wredna suka owinęła go wokół palca i sam nie wie co mówi.
- Każdy kto ma oczy to widzi, cholera, nawet niewidomy by dostrzegł, że z nią jest coś nie tak, a on gdzie ma oczy ?! - bulwersowałam się - No, kurde, gdzie ty mnie ciągniesz ?
Podniosłam wyżej głowę i dostrzegłam ich dom. Zorientowałam się co jest na rzeczy.
- Puść mnie - warknęłam i chciałam oswobodzić się z uścisku jego ręki, nie reagował. - Puść.
I dalej cisza. Powtarzałam to słowo chyba ze dwadzieścia razy, a on dalej nic.
- Harry ! - podniósł na mnie wzrok - Słuchasz mnie ?!
Ciągnął mnie mocniej.
- Tak,ale cię ignoruję.
Dałam mu pięścią w ramię.
- Nie pójdę tam się z nim godzić, za żadne skarby.
Pstryknął palcami.
- A wiesz, że to się nawet da załatwić ?
I w takich momentach człowiek myśli o tym drugim jak o idiocie.
- Harry - jęknęłam.
- Nie wykręcisz się- skwitował oschle mając już dosyć mojego marudzenia.
- Dobra - syknęłam przez zaciśnięte zęby - Ale on przeprosi pierwszy.
Po około 10 minutach doszliśmy do domu.
- Harry - wspomniałam jego imię przed drzwiami.Spojrzał na mnie - Denerwujesz się bardziej niż ja. Po co ?
- Nie, to tylko...co miesięczne drgawki. Tak, drgawki.
Wywróciłam oczami i udałam się z nim do środka.
Liam i Niall jedli przy stole muffinki z czekoladą, a Zayn z Louisem tarzali się na dywanie. Ten drugi jednak łapał rogi od puchatego dywanu i jeździł nimi po policzkach przyjaciela. Ale był ktoś jeszcze. Na kanapie w salonie,obok dywanu siedziała postać,która wręcz świeci w ciemności swoim samoopalaczem i żarówiastym strojem oraz makijażem. Dzisiaj włosy miała odgarnięte do tyłu, na twarzy oczywiście sztuczna opalenizna, różowy róż na policzkach, eyliner, tusz do rzęs jak widać pogrubiający i przedłużający, cienie do powiek w odcieniach oczojebnej zieleni oraz neonowego różu, usta podkreślone konturówką,która dodatkowo odznaczała czerwoną szminkę pokrytą błyszczykiem Ubrana była natomiast w żółty top z serduszkami i tiulową spódnicę z masą kolorowych falbanek, a do tego fikuśne szpilki. Grymas nie schodził z jej twarzy, gdy patrzyła na Louisa i jej chłopaka wygłupiających się bez niej. Najwidoczniej nie mogła znieść braku uwagi z jego strony. Obok niej zajmowała miejsce jeszcze jedna osoba i na pierwszy rzut oka bardzo sympatyczna, ponieważ patrząc na chłopców uśmiechała się od ucha do ucha i zapodawała jakieś żartobliwe komentarze. Dziewczyna była wysoka, zadbana i emanująca optymizmem . Kogoś mi przypominała, ale nie wiedziałam kogo.Nie mogłam sobie przypomnieć,ale na pewno była o stokroć lepsza niż ta blond jędza.Harry stał obok mnie uśmiechnięty,aż do czasu gdy zobaczył pannę Donovan. Wywrócił oczami.
- Ciekawe po co ona tutaj.
- Ktoś tu chyba jej nie lubi....tak tylko mówię - wyszczerzyłam się do niego.
Odwrócił się.
- Nie lubiłem wcześniej, a kiedy przyczyniła się do tego, że Zayn cię tak potraktował, ma u mnie jeszcze jeden dodatkowy wielki minus.
Ścisnęłam jego rękę.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
Jego oczy napotkały siedzącą na kanapie brunetkę.
- Eleanor,kochanie ! - zaśmiał się żartobliwie i podszedł do niej rozkładając ręce.
W tym momencie, kiedy zabrzmiał donośny głos Harry'ego, każdy jakby dopiero zorientował się,że dwie osoby stały w progu i obserwowały ich zachowanie. Liam i Niall , zdezorientowani z kanapkami w ustach popatrzyli na nas , a potem szybko zjedli chleb z dżemem gadając jak nakręceni ' Yasmin, hej, o mój boże, a wiesz co dostałem na prezent?" , jedno z nielicznych zdań, które udało mi się zrozumieć z ust Niall'a poprzez jego dość powściągliwy irlandzki akcent. Louis uśmiechnął się promiennie, brunetka , którą wołał Harry przytuliła się do niego, udając z rozbawieniem jego dziewczynę. Tomlinson spojrzał na nią kątem oka ,zabrał od przyjaciela i roześmiał się. Zayn wgapiał się we mnie bez żadnych emocji, natomiast Jacqueline....w niej akurat emocji nie brakowało.
Jej ciemne niebieskie oczy przepełniała wściekłość,irytacja i zdumienie. Trzy w jednym, no przynajmniej tyle udało mi się wyczytać z większej odległości, a sądząc po jej minie - trudno nie było.
- Czemu nie przyszła z tobą twoja siostra, jak ona...? - z wpatrywania się we wściekłą twarz Jackie wybudził mnie głos blondyna, który najwidoczniej głowił się wewnętrznie nad imieniem studentki medycyny.
- Alex - przypomniałam z uśmiechem - Nie ma jej, ponieważ siedzi w domu, musi nauczyć się połowy podręcznika na sprawdziany.
Zdziwił się. Chyba pozytywnie, sądząc po blasku w jego błękitnych tęczówkach.
- Studiuje ? A co ?
- Prawo i medycynę.
- Mądra dziewczyna - pochwalił Liam.
Odpowiedziałam delikatnym uśmiechem, bo przyzwyczaiłam się, że każdy mówi dobre słowa o mojej rodzinie, jakże wybitnej,kulturalnej i wykształconej. Brunetka wyswobodziła się z ramion Hazzy i spojrzała na mnie przyjaźnie.
- Nie miałyśmy chyba okazji się poznać - uśmiechnęła się,a ja skinęłam głową, również z uśmiechem . Wyciągnęła do mnie wypielęgnowaną dłoń - Eleanor Calder.
A no tak. Louis mi o niej wspominał, gdy pewnego razu odwoził mnie do domu.
- Bardzo mi miło, Eleanor. - uścisnęłam jej rękę - Yasmin Pierce.
- Jesteś dziewczyną naszego Styles'a ?- zapytała niepewnie.
Zamiast udzielić odpowiedzi na jej nietrafione pytanie, Harry zdążył zrobić to za mnie.
- Zmierzamy w tym kierunku - zaszczebiotał i z nonszalanckim uśmiechem oraz krokiem udał się do kuchni po nektar pomarańczowy.
Odchyliłam głowę , by posłać mu ostre spojrzenie.
- HA.HA.HA. - spojrzał na mnie figlarnie i przystawił usta do szklanki,a ja odwróciłam głowę z powrotem do Eleanor - Nie jesteśmy parą, po prostu zaciągnął mnie tutaj wbrew mojej woli.
- Czyli jednak para- roześmiała się melodyjnie - No, koniec żartów.
Zayn podniósł się z miejsca i wyminął mnie zdecydowanym krokiem posyłając mi jedynie chłodne , przelotne spojrzenie. Poczułam się jak intruz,zwyczajnie źle. Ale nie tylko on był w tym domu.
Jackie również wstała.
- Eleanor,kochana masz może ochotę na soczek ? - zapytała stając obok Calder.
Zerknęła na mnie i wyprostowała się bardziej, ukazując swoją wyższość nade mną. Wprawdzie to była niższa ode mnie, ale to szczegół.
- No, jasne. Dzięki - dziewczyna Louisa leciutko uniosła do góry kąciki ust, na co blondynka bardziej odgarnęła włosy i złapała koleżankę za ramię.
- To w takim razie,idź mi przynieść i przy okazji nalej sobie.
Obrzuciłam ją pogardliwym spojrzeniem,przez co pierwszy raz w mojej obecności zamilkła. El nie ukryła oburzenia.
- Eleanor nie jest twoją służącą, masz ręce, dupę i nogi więc nic trudnego ruszyć te odessane z tłuszczu cztery litery i nalać sobie soku do szklaneczki, chyba że się aż tak bardzo zmęczysz - wygarnęłam jej na jednym tchu.
- No ,właśnie. Mapy do lodówki też nie potrzebujesz,jesteś obeznana z tym domem, przecież przesiadujesz tu w przerwach między kolejnymi operacjami plastycznymi - dodała brązowowłosa dziewczyna.
Śmiać mi się chciało z miny tej sztucznej panny. Zawołała Zayna, który na zawołanie już stał u jej boku.
- Coś się dzieje ? - zapytał, na co blondynka wtuliła się w niego.
- Zayn, ona chciała mnie uderzyć ! - naskarżyła mu, a ja nie mogłam uwierzyć. Robi z tego kabaret.
- Nie uderzyłam jej - zaprzeczyłam szybko, zanim Malik zdołał cokolwiek powiedzieć.
Pociągnął mnie za ramię.
- Na słowo - szepnął.
Zaprowadził mnie do łazienki, po czym zamknął drzwi na klucz. Uważał nadal, że jestem psychopatką.
- O mój boże, zawsze marzyłam o tym dniu .. Zayn Malik ze mną w łazience - udawałam ekscytację, spojrzał na mnie dziwnie - No, co ? Tak się przecież zachowują psychopatyczne directionerki, które myślą tylko o jednym.
- Czemu nachodzisz mnie w domu i chcesz bić moją dziewczynę ? - zareagował na słowa swojej lubej oburzeniem, które jak zwykle przelało się na mnie.
- Nie uderzyłam jej ! Człowieku,miej ty oczy i zobacz jaki zaślepiony jesteś ! Okej, rozumiem masz dziewczynę, ale nie wierz we wszystko i tym samym nie wyżywaj się na mnie !
Krzyczałam tak głośno, że musiał zatkać mi usta swoją dłonią. Była nieprzyjemna, i nie miałam ochoty aby coś obciążało mi wydechy, więc ugryzłam jego rękę z całej siły.
- Aua ! - zawył z bólu - Dla twojej wiadomości nie jestem zaślepiony !
-Jesteś.
- Nie.
- Tak.
-Nie.
- Jesteś ! Nie widzisz siebie teraz.
- Nie jesteś moją przyjaciółką, nie wiesz o mnie nic, nie znasz mnie tak dobrze.
-A wiesz co ? Nawet nie chcę poznać.
Wzięłam klucz i udałam się do kuchni, czyli tam gdzie siedzieli wszyscy.
- Zagrajmy w szachy ! -krzyczał Harry, a Liam podniósł brwi.
- Ale to jest gra dla mądrych ludzi.
- Ha Ha Ha, śmieszne.
Pojawiłam się w pomieszczeniu, a za mną z mniejszej odległości podążał Zayn.
- Słyszeliśmy te odgłosy w łazience - pokiwał brwiami Louis, a Niall mu zawtórował.
- Normalnie tak głośno, ale oszczędzilibyście to robić na pralce,jest nowa. - dodał blondyn i razem z Tommo przybili sobie żółwiki.
Jackie grzmotnęła pięścią o stół i popatrzyła na chłopaków gniewnie.
- Możecie się zamknąć bezmózgi ?! Pogódźcie się z tym , że Zayn woli mnie od was i nie mieszajcie do tego tej larwy - wskazała palcem na mnie, na skutek czego zaczęłam kipieć ze złości.
Każdy z zapartym tchem patrzył raz na dziewczynę Malika, raz na mnie.
- Ja jestem larwą ? -wskazałam palcem wskazującym swoją klatkę piersiową - To ci się sypie tynk z twarzy, ladacznico !
Wytrzeszczyła na mnie oczy.
- Dobrze wiem, że twoja rodzina jest mądra, a ty biedaczko po kim odziedziczyłaś swoją głupotę ? -udała zasmuconą.
- Nie masz już o czym gadać ?
- Uważam, że po prostu chcesz mi odbić Zayn'a oraz zemścić się na mnie za to, że to mnie całował, był ze mną. A ty , co sądzisz ?
Wzięłam jeden, szybki i głęboki wdech .
- Sądzę, że jesteś zła, nudzi ci się i desperacko poszukujesz hobby.
Zaśmiała się kpiąco.
- Jesteś żałosna.
- Raczej ty.
Wzięłam swoją kurtkę i założyłam buty.
- Wychodzę, mam dość - rzuciłam, a chłopaki i Eleanor poderwali się z miejsca.
- Nie, zostań Yasmin - poprosił Louis i spojrzał mściwym wzrokiem na blondynkę - Nie nasza wina,że Zayn przyprowadził tu tego pustaka.
Zayn walnął go pięścią w ramię i spiorunował spojrzeniem. Jackie natomiast była oburzona.
- Nie, ja już muszę iść. Przepraszam.
Eleanor też się ubrała, wzięła torebkę i dała Louisowi lekkiego buziaka w usta.
- Tak, ja też już pójdę.
Chłopcy wymownie spojrzeli na Zayn'a , który obejmował Jackie mocno i co chwile sprzedawał jej pocałunki w szyję, tym samym poczułam że mi niedobrze.
- To ich decyzja, że idą. Nie patrzcie tak na mnie - burknął Zayn, a Jackie przytaknęła.
- Właśnie, niech sobie idą, obie siebie warte . Psiapsióły.
Wyszłyśmy , pożegnałyśmy się jedynie z zawiedzionymi chłopakami.
Kiedy Eleanor domknęła jasnobrązowe drzwi wejściowe zaczęłyśmy swobodnie rozmawiać.
- Nienawidzę jej - mamrotałam dodając jeszcze jakieś wyzwiska i przekleństwa.
Szłyśmy zrównane ze sobą krok w krok, pod koniec zimy wiatr wcale nie zamierzał odpuszczać i potrafił wiać z podwojoną siłą. Na nasze szczęście śnieg nie padał. Nie lubiłam tej białej zarazy.
Kiedy było się dzieckiem, śnieg cieszył a teraz ? Nie lubię tej pory roku, znoszę ją z powodu świąt , sylwestra i nowego roku.
- Ja też jej nie lubię - dobiegł do mnie głos brunetki - Wredna żmija.
- Jesteś dziewczyną Louisa, co nie ?
Przytaknęła z uśmiechem na ustach.
- Czy to ciężkie być w związku z piosenkarzem z milionami fanek ?
Spojrzała na mnie z podniesioną brwią i rozbawieniem na twarzy. Widać nie spodziewałaby się takiego pytania.
- W większości osób nie ma z tym problemu, ale zawsze znajdą się takie osoby, które powiedzą o tym, że jestem z Lou tylko dla kasy, że go wykorzystuję. Jestem przeszkodą i złamię mu serce.
Uśmiechnęłam się.
- Jak bardzo go kochasz ?
- Słowa nie są w stanie tego wyrazić. Louis jest w pewnym sensie...jednym z powodów mojego życia. Jest jego sensem, nie wyobrażasz sobie mojej radości gdy będąc na uczelni , daleko od niego cieszę się z każdego telefonu,sms, a najbardziej kiedy przyjeżdża po mnie na lotnisko. Jestem tak bardzo szczęśliwa gdy widzę jego rozpromienioną twarz - z rozmarzeniem malującym się na twarzy opowiadała mi wszystkie szczegóły.
To,że Lou zabierał ją do Disneylandu, będąc w Paryżu stanął na wieży Eiffla i krzycząc, wyznał jej miłość. Jak grał jej pod oknem serenady, by zgodziła się rzucić chłopaka i dać im szansę.
Oni byli perfekcyjni, grzechem było ich rozdzielać.
Kupił jej pieska, yorkshire terrier , którego nazwała Pepper, było pewne, że myślał o niej nagrywając solówkę do Little Things. Chłopcy też darzyli ją wielką sympatią, co jest równie ważne . Rodzina Tomlinsona ją akceptuje, spędzili razem święta. Skromna i wykształcona dziewczyna z poczuciem humoru i nienaganną urodą oraz Louis - jej męski odpowiednik.
- A ci, kto się najbardziej podoba ? - zapytała nagle z podejrzliwym uśmieszkiem skierowanym prosto w moją twarz.
- Och,nieważne - wzruszyłam niedbale ramionami i schowałam ręce w kieszenie kurtki.
Ona natomiast zawiązała szalik mocniej wokół swojej szyi i poprawiła białą czapkę, która pasowała do kawowego płaszczyka.
- Hmm...Harry ?
Parsknęłam śmiechem.
- Co ty dzisiaj tak z tym Harrym ?
- No bo przyprowadził cię do domu.
Jak to musiało dziwnie wyglądać, on podobno robi tak z każdą dziewczyną, aczkolwiek tego nie mogłam być pewna.
- Odpowiem ci raz, a dobrze - upewniłam ją z uśmiechem - Nie, to nie Harry.
- ... Ach, Zayn.
Na dźwięk jego imienia przeszły mnie przyjemne dreszcze.
- Żaden.
- I tak wiem, że to Zayn - pokiwała brwiami.
Nie zaprzeczałam, bo nie dałaby mi spokoju ze swoimi podejrzeniami. Rozdzieliłyśmy się na którymś zakręcie i po dziesięciu minutach od naszego rozstania byłam pod domem.
Weszłam i od razu powitała mnie Alex, która nawet nie dała mi się przebrać.
- Nie przebieraj się, idziemy.
- A to niby gdzie jeśli mogę wiedzieć ? - westchnęłam i zaprzestałam rozpinania kurtki.
- Otworzyli nową kawiarnię. Usiądziemy na zewnątrz pod dużym parasolem , więc śnieg nie będzie padał , oświetlone latarniami ulice...wiesz, klimat - gadała jak nakręcona, aż w końcu zatkałam jej usta ręką.
- Daj mi pięć minut na wyprostowanie włosów.
- Czy ty musisz być taka zmienna ? - krzyknęła , kiedy ja szybko biegłam na górę po schodach.
~*~
Siedziałyśmy na zewnątrz pod przytulnym parasolem, Alex nie kłamała. Był tu jakiś fajny klimat. Padał śnieg, a ciemne jak noc niebo i ulicę oświetlały na złocisty kolor kilka wysokich latarni. Stoliki wykonane były z ciemnego drewna , znajdowały się na nich świeczki o zapachu wanilii, a krzesełka zrobione były z tego samego gatunku drewna.
Czekałyśmy na nasze kawy i pierniczki . Na szczęście byłyśmy ubrane cieplej.
---Perspektywa Zayna---
Niall na siłę próbował zaciągnąć mnie do jakiejś kawiarenki i uległem. Byliśmy już w drodze.
- Mogę wiedzieć od kiedy ty lubisz po ciemku chodzić na kawę ? - zmierzyłem go nieufnym spojrzeniem, a on wzruszył ramionami.
- Robię to po to, żebyśmy się razem wyluzowali i żebyś chociaż na chwilę ochłonął od tej Urszuli.
Czasem mówi tak nie jasno, że nie da się zrozumieć.
- Co ty pieprzysz, jakiej Urszuli ? - zmarszczyłem brwi.
- No, z Małej Syrenki - odpowiedział z taką miną jakby to było oczywiste.
Machnąłem ręką.
- Myśl sobie co chcesz, Jackie to urocza dziewczyna i powinieneś ją polubić.
- Tak, już ją lubię...jak psy dziada w ciemnym kącie - mruknąłem do siebie.
- Co ?
- Nic, nic.
Byliśmy już tak blisko kafejki, że dało się dostrzec , które stoliki na zewnątrz są wolne.
- Szlag, nie ma żadnych wolnych miejsc ! - zaklął blond włosy przyjaciel, dopóki czegoś nie dostrzegł. A raczej kogoś - A nie, tam siedzi Yasmin z jej siostrą ,mają akurat dwa wolne miejsca.
Pociągnął mnie za ramię i entuzjastycznie ruszył w stronę sióstr.
- Cieszmy się i radujmy, wielbmy pana - burknąłem dając mu się dalej prowadzić.
Doszliśmy, a Niall od razu usiadł, ja zająłem miejsce obok niego, naprzeciwko Alex.
- Przyłączymy się, dziewczyny - oznajmił z uśmiechem, a czarnowłosa Pierce uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Jasne, nie ma sprawy.
Spojrzałem ukradkiem na Yas, która nie była zachwycona sytuacją.
Nie dziwiłem się, że już mnie nie lubi, ale powinna pogodzić się z tym, że takie były fakty.
Zadręczałem się co noc, co ona może sobie o mnie pomyśleć i jak widać poznałem pełną odpowiedź dzisiejszego dnia.
- Słyszałem, że studiujesz - usłyszałem głos Nialla i śmiech Alexandry - Pani doktor , a może prawnik.?
- Nie trafiłeś. Prokurator - roześmiała się ponownie, a Niall wydawał się być zdezorientowany. - Żartuję, zamierzam być lekarzem, ale zobaczymy jak to się potoczy....
Kelnerka przyniosła miskę pierniczków i kawy.
- O, są tylko dwie...ale mamy tu obok dużo słomek, więc możecie pić z nami.- zaproponowała brunetka, na skutek czego Yasmin trąciła ją łokciem z dość nieprzyjemnym wyrazem na twarzy.
- To, daj słomkę i podstaw mi swój kubek. Piję z tobą. - uśmiechnął się Niall, a dziewczyna wykonała jego polecenie.
Ja starałem się trzymać dystans w stosunku do Yas , ona najwidoczniej też. Może i jestem arogancki i pewny siebie, ale nikomu to nie przeszkadzało. Dziewczyny na to leciały.
Musiałem zamienić się miejscem z przyjacielem, by miał łatwiejszy dostęp do kawy Alex i sam wylądowałem naprzeciwko brązowookiej Yasmin.
Spojrzała na mnie wrogo i wetknęła drugą słomkę do kubka.
- Pij - wymamrotała i przyłożyła usta do swojej słomki, siorbiąc przez nią kawę.
Zrobiłem tak samo. Kiedy schylaliśmy głowy nasze czoła lekko się stykały, a ja nieświadomie zacząłem uwodzić ją spojrzeniem.
Uniosłem zawadiacko kąciki ust i zerknąłem prosto w jej hipnotyzujące oczy.
Najwyraźniej zirytowało ją to, bo zamiast flirtować posłała mi groźne spojrzenie i odwróciła wzrok.
- Yhm...Zayn mogę dopić tę resztkę kawy do końca, czy ty ją chcesz? - zapytała. Jakimś cudem usłyszałem ją na tle śmiechów pozostałej dwójki oraz innych ludzi z sąsiednich stolików. Spojrzałem na nią i na kawę niedbale .
- Jak sobie chcesz - rzuciłem, a ona ze złością wzięła kubek do ręki.
- Aha..? - wypiła ostatnie dwa łyki i odstawiła z powrotem.
Podczas gdy oni się śmiali, my siedzieliśmy cicho jak myszy pod miotłą nie raczyć zamienić ze sobą nawet jednego zdania.
Patrzyłem na nią tak samo, uwodzicielsko, a ona znowu groźny wzrok.I tak minęła godzina. Jest już 22.15 , więc żegnając się z dziewczynami ruszyliśmy drogą powrotną do domu.
~*~
Liczę na szczere komentarze :) Podam wam teraz linki do dwóch pewnych stron.
Mój Twitter ---> https://twitter.com/MrsMalik_Poland
Jeśli też macie, napiszcie w komentarzach i też was follownę :)
Oraz ask.fm, gdzie możecie zadawać mi pytania, nawet dotyczące bohaterów, rozdziałów itp :)
http://ask.fm/MrsMalikPoland1