poniedziałek, 28 stycznia 2013

Chapter five: Jackie

 Rozdział będzie krótki,nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje :c Wychodzą coraz krótsze i trochę takie nijakie. Liczę od was na szczere komentarze :)

 ~*~
Było zimno i wietrznie tego poranka. Każdy kulił się pod oddechem zimnego wiatru , ale pracował wytrwale. Rozmyślałam nad tym czy rodzice zauważą ,że wymknęłam się z domu przez okno. Wcześniej starannie zamknęłam swój pokój i prosiłam siostrę by mnie jakoś kryła. Zgodziła się z wyraźną niechęcią i rozczarowaniem moim zachowaniem,ale to ja powinnam być rozczarowana jej postawą. No,ale nic mi do tego. Louise krzątała się z miejsca na miejsce do każdego  z chłopaków siedzących wygodnie na czarnych podnoszonych krzesłach,które do złudzenia przypominały fotele. Podeszłam do kobiety.
- To w czym mam ci pomóc ?- zapytałam niepewnie, a ona już zaczęła przydzielać mi zadania.
- A z iloma dasz sobie radę ?
Spojrzałam na chłopaków. Uśmiechali się łobuzersko , a potem trącali się łokciami,śmieli jak dzicy i odwalali jakieś szopki.
Spojrzałam z powrotem na stylistkę.
- Co najwyżej z trzema.
Klasnęła w dłonie.
- Dzielna dziewczyna, zajmiesz się Harrym,Zaynem i Lou.
Czyli tymi z największym chyba obecnie ADHD. Skinęłam głową i podeszłam najpierw do Lou,który siedział na fotelu spokojnie i cicho.
Rozczesałam mu włosy ,a grzywkę podniosłam mu lekko do góry. Następnie wzięłam suszarkę do ręki i jeszcze zanim ją włączyłam rozległ się przerażający krzyk.
- O co ci chodzi Louis ?- zmarszczyłam brwi, a on przybrał tzw.Krzywą minę.
Pokazał drżącymi dłońmi na suszarkę. Odpuściłam sobie lekkie podsuszenie włosów,skoro tak narzekał. Przypudrowałam mu nos i poszłam do Harry'ego,który uśmiechnął się jak głupi do sera. Olałam to i zaczęłam majstrować z jego twarzą. Co dwie sekundy na odwal  krzyczał 'aua!'.
W pewnym momencie ułożył ręce na mojej talii.
- Krępujesz mi ruchy -odparłam zirytowana,a on chciał przyciągnąć mnie na swoje kolana. Obok odezwał się Zayn.
- Harry daj dziewczynie spokój. Nie każdą ładną laskę musisz podrywać w kółko i w kółko.- wywrócił oczami, a ja speszyłam się pod jego przeszywającym spojrzeniem.
Styles naburmuszył się.
- Sam podrywasz dziewczyny na okrągło - wytknął kumplowi, i powoli zaczęła się kłótnia.
Uciszyłam ich gestem ręki.
- Jestem tu by zachować profesjonalne podejście,a wy mi utrudniacie - powiedziałam poważnie, a oni zaczęli jakoś dziwnie odśpiewywać literę 'u'.
- Już się boimy panno perfekcyjna - zakpił Louis,po czym zaczął się śmiać.Nie wytrzymałam. W ich towarzystwie powagi nie da się zachować nawet przez chwilę. Również zaśmiałam się rozbawiona, a potem przeszłam do Zayn'a. Uśmiechnął się i rozłożył ręce.
- Dawaj - zachęcił mnie, a Harry usłyszał to i zaczął śmiać się razem z Lou.
Tomlinson zmienił ton głosu na niższy i rozbrajająco na mnie spojrzał.
- Yasmin- możesz dawać.
Kolejne odgłosy śmiechu,tym razem również mojego. Majstrowałam przy fryzurze Zayna i pogładziłam jedno pasmo jago czarnej czupryny.
- Fajne blond pasemko - zachichotałam .
- Jackie mówi to samo - wspomniał i uśmiechnął się.
Musiał o tym wspomnieć ? Najwidoczniej chyba tak. Zamknęłam się i nic już nie mówiłam,by przypadkiem nie wymsknęło mu się coś jeszcze.
~*~
Zagrzewaliśmy sobie zmarznięte od zimnego powietrza tyłki na ciepłej kanapie w domu chłopaków. Jedynie Niall popędził do kuchni. Zaczął przytulać się do lodówki.
- Kochanie,tak dawno cię nie widziałem.- delikatnie cmoknął przedmiot kuchenny i przytulił się mocniej.
- Nie widziałeś jej od rana - zmarszczył brwi Liam,nie rozumiejąc zachowania przyjaciela .
- I to wystarczy,bym był smutny !- odkrzyknął z innego pomieszczenia blondyn.
Hazz włączył TV na jakiś program. Jak się okazało na program dla dziewczyn. Głównie dla dziewczyn. Oprah Winfrey.
Chciał przełączyć,ale Louis skrępował mu ruch ręką i spojrzał na niego złowieszczo - Daj. Mi.Pilot.
Powoli i niepewnie dał rzecz w ręce przyjaciela,a ten schował go pod poduszkę.
- Będziemy oglądać Oprah !- zarządził.
Zayn wywrócił oczami.
- Nie wygłupiaj się - chciał zanurkować pod poduszkę w celu uzyskania pilota,ale Lou był szybszy ,bo położył go pod siebie i usiadł na niego robiąc przy tym okrężne ruchy biodrami.
- Jest oznakowany.Wątpię żebyś go teraz chciał - zaśmiał się triumfalnie - Oprah to bardzo pouczająca kobieta. Rozmawia z innymi kobietami o problemach i uczuciach..- rozklejał się  i wszedł na stolik przed nas i tym samym zasłaniając telewizor.
- Dajcie ponieść się emocjom,dajcie upust złości,popłaczcie trochę. Wczujcie się w problemy innych kobiet i razem zmieńmy świat-mówił , a Zayn poderwał się z miejsca - Razem możemy wszystko!
Po zakończeniu przemowy , Malik odebrał pilot z rąk szatyna i podrzucił nim.
- Jak widzisz kobietą nie jestem .
- Przecież wiemy,masz inny narząd - zaśmiałam się , a pozostali wpatrywali się we mnie zdziwionym ale jednocześnie rozbawionym wzrokiem,na co kompletnie się zarumieniłam. Chciałam zabłysnąć w towarzystwie,palnąć coś zabawnego,a jak widać zrobiłam z siebie idiotkę.
Zayn z powrotem usiadł i denerwowało mnie powoli to,że przyglądał mi się trochę kpiąco. Głupia ja ! Po co powiedziałam o 'innym narządzie' ?
Do drzwi weszła jakaś blondynka. Bez pukania,bez użycia dzwonka. Po prostu weszła jakby była u siebie. Włosy miała blond,idealnie proste i wygładzone sięgające do ramion, twarz nienaturalnie opaloną , oczy pomalowane różowym i żółtym cieniem,sztuczne rzęsy,róż na policzkach,czerwone usta,a ubrana była w niebieską obcisłą sukienkę do połowy ud , a na nogach szpilki od Christiana Louboutina.
W rękach trzymała jakąś ulotkę . Nie wywarła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Na pozór wydała się być pustą tapeciarą.Usłyszałam niechętne 'cześć' Hazzy,Lou,Liama i Nialla i żadnej odpowiedzi z jej strony. Totalna olewka. Zamiast tego usiadła na kolanach Zayna i namiętnie pocałowała pozostawiając na jego ustach ślad czerwonej szminki z najdroższej firmy kosmetycznej.
- Wy się nie znacie. - zauważył chłopak - Jackie to jest Yasmin - wskazał na mnie, a dziewczyna z pogardą spojrzała uważnie na mnie,a potem na mój strój . Uśmiechnęła się sztucznie .
- Bardzo..- chrząknęła - ..miło mi cię poznać,Jazmin.
- Yasmin - poprawiłam.
Machnęła ręką i zaśmiała się .
- A czy to ważne ?
Wybałuszyłam oczy ze zdziwienia. Zayn był z kimś takim ? To jak się całują lub coś to dziwię się,że ten chłopak nie ma na ciele jeszcze plam po samoopalaczu.  Przysunęłam się do Harry'ego,który siedział najbliżej mnie.
- Boże co za ...- szepnęłam,a on był łaskaw dokończyć za mnie.
- Tapeciara,solara,pusta lala ?
Przytaknęłam. Jak jeden mąż patrzyliśmy na 'zakochaną parkę'. Zayn mocniej obejmował ją w pasie, a ona postanowiła najwyraźniej coś powiedzieć.
Dała mu do ręki biało-różową ulotkę.
- Misiu,widzisz znalazłam genialną klinikę chirurgii plastycznej . Operacja powiększenia  piersi - zrobiła oczy proszącego szczeniaczka,które ukryły się pod odblaskowymi cnieniami do powiek.
- Po co ci ten zabieg ? I bez tego jesteś piękna - cmoknął ją,a ona go odsunęła.
- To tak mnie traktujesz ?! - oburzyła się i wstała z jego kolan - A myślałam,że jesteś mnie godny, a nie  chamski.!
Liam postanowił się odezwać.
- Zayn jest arogancki,chamski i łamie serca. Lepiej jak się z nim rozstaniesz - poradził próbując najwyraźniej uratować Zayna od związku z taką dziewczyną.  Tamten spiorunował go morderczym spojrzeniem,wstał i przytulił swoją dziewczynę.
- Dobrze,zafunduję ci to kochanie.
Przytuliła się do niego mocniej.
-Dziękuję.
Cmoknął ją w nos,a ona skrzywiła się i chwyciła za tą część twarzy.
- Nie rób mi niczego z nosem,jest jeszcze nowy. Dostałam na urodziny.
Opadły mi ręce. Nie dość,że pusta lalunia to plastikowa i sztuczna. Widocznie lubi takie dziewczyny.
- Spędzimy razem dzisiejszy dzień!- okrzyknął wesoło Zayn,a chłopakom zrzędły miny. Mi zresztą też,bo po tym co słyszałam jakoś nie chciałam poznawać jej bliżej.
Wzrok blondynki powędrował na mnie i stępiła  mnie nim.
- A jakoś tak  nie spytałam  kim ta Jazmin jest dla ciebie-uśmiechnęła się sztucznie jednocześnie nadal zerkając w moją stronę.
-Yasmin- poprawiłam po raz kolejny.
Do drzwi zadzwonił dzwonek, Niall zerwał się by otworzyć.
Uchylił drzwi,a ku mojemu zdumieniu stała w nich ..Alex.
Horan stał w nią bezmyślnie zapatrzony,nie wyjąkał nawet jednego słowa.
Dostrzegłam ją i podbiegłam do niej.
-Skąd wiesz,że jestem u nich ?
Wyjęła mój telefon ,wybałuszyłam oczy. Głupia,zostawiłam w domu komórkę i nawet nic nie zauważyłam.
Odczytała notatkę z urządzenia, w którym zapisane są adres zamieszkania chłopaków jako i informacja,że będę u nich.
Podrzuciła telefonem,tak bym go złapała.
-  Chłopcy,to jest moja siostra Alex -przedstawiłam ją, a pozostali zaczęli ściskać jej ręce.
- Wchodźcie,co tak będziecie stać.- rzekł gościnnie Horan i pogonił nas ręką do salonu.
Usiadłam z powrotem na kanapie razem z Alex,która czuła się dosyć nieswojo.
- Zayn..możesz na słowo ?-zapytałam w pewnym momencie.
Zmienił się kiedy przebywała z nim Jackie.
- Yasmin,jestem zajęty - burknął czule obejmując blondi,czym dał mi do zrozumienia,że nie da ze sobą porozmawiać.
Machnęłam ręką,a po minie chłopaków wyczytałam,że zrobiło im się mnie trochę żal.Nic się nie stało,chciał się nacieszyć chwilą ze swoją pustą dziewczyną.
Alex była przy nich sztywna i widać,że chciała wyjść.
Wstałam,pociągnęłam ze sobą siostrę i wyszłyśmy z mieszkania chłopców,żegnając się z nimi.

Czytasz=Komentujesz ;*

wtorek, 22 stycznia 2013

Chapter four : "Jesteś Pierce"

 Ten rozdział jest bardziej 'rodzinny'. Chłopcy z 1D się w tej części nie pojawiają ;p Jest krótki , ale mam nadzieję,że nie będzie nieciekawy przez to,że nie występuje w nim dany zespół :)

 ~*~
Jest tyle ludzi w Starbucks, a Louise podeszła akurat do mnie. Zerknęłam na siostrę,która wpatrywała się w kobietę nieruchomo.  Spuściłam głowę w dół, by jeszcze raz spojrzeć na swoje ciuchy.
- Dziękuję - powiedziałam w końcu próbując uśmiechnąć się bez pokazywania nerwów.  
Wzięła w ręce mój podbródek i zaczęła dokładnie oglądać moją twarz.
- Makijaż też nie do zarzucenia.- rzekła cicho - Chciałabyś mi pomóc jutro przy chłopakach z One Direction?
Skinęłam głową.
- A naprawdę mogę ?
Uśmiechnęła się porozumiewawczo, a Alex postanowiła być odpowiedzialną siostrą właśnie w tym momencie.
- No nie wiem czy poradzisz sobie z presją.
Zmarszczyłam brwi,a Louise roześmiała się.
- Proszę cię,jaka to presja ? Wybieranie strojów i przypudrowanie noska. Chłopcy jutro mają wywiad u Alana.
Znowu. W Alan Carr Chatty Man byli już dwa razy,a teraz szykuje się trzeci.
 - No to co jutro na 9.00 - postawiła sprawę jasno,dała mi swój numer i karteczkę z adresem,na który mam się udać.
Podziękowałam jej,a kiedy się oddaliła ścisnęłam mocno karteczkę w dłoni.
- Słyszałaś to ?- pisnęłam zachwycona do siostry.
Mruknęła coś z niezadowoleniem i siorbnęła kolejnego od naszej rozmowy łyka kawy.
- Jesteś pewna ,że chcesz ?
- A co oznacza moje zadowolenie?- zapytałam ironicznie - Pewnie,że chcę.
Postanowiłam jeszcze sprawić,by uwierzyła w moją historię.
- I nie będzie problemu bo znam chłopaków.
Wstała i założyła płaszczyk.
- Już się tak tym nie chwal - poradziła.
Również wstałam i założyłam kurtkę. Wydawało mi się,że jednak wierzy,ale po oczach widać że zazdrości.
- Mogę cię z nimi nawet poznać - ciągnęłam dalej - I wcale się nie chwalę!
Wzięłyśmy w dłonie resztki kawy i wyszłyśmy ze Starbucks.

~*~
- Mamo, ale ja naprawdę chcę ! - tupnęłam nogą upierając się przy swoim,a kobieta spiorunowała mnie wzrokiem. Gestem ręki zawołała tatę,by poparł ją w argumentach, a Alexandra usiadła na fotelu,lecz potem szukała pilota od telewizora,który gdzieś się zawieruszył.
- Moja córka nie będzie nakładać obcym osobom tapety na twarz i usługiwać im przy doborze strojów,może jeszcze będziesz ich rozbierać i ubierać ? - mówiła zirytowana - Jesteś Pierce i nie będziesz się poniżać usługując innym.
Zakichana rodzinna duma. Odkąd pamiętam musiałam być perfekcyjna. 'Perfekcyjna jak siostra". Nawet w przedszkolu musiałam umieć pisać literki najlepiej i robić najwspanialszą sałatkę owocową z idealnie pokrojonych plastikowym nożykiem owoców.
Ale po tylu latach...
Miałam dość.
- To tylko koledzy,nie będę ich rozbierać ! Trochę przypudruję i doradzę w co mają się ubrać na wywiad,tłumaczyłam ci już - ciągnęłam rozmowę,kiedy ona miała już najwyraźniej zamiar skończyć.
Zacisnęła usta.
-  Powiedziałam ci już. Dla obcych pracować nie będziesz,masz się zająć kształceniem.
Myślałam,że szlag mnie trafi. Odziedziczyłam po mamie upór, a stoicki spokój po tacie otrzymała Alex. Zazdroszczę jej.
- Naukę skończyłam ,pamiętasz ? - przypomniałam - A One Direction to koledzy !
- A co koledzy nie mogą nic zrobić ?!-uniosła ton głosu.
Moja matka myśli o jednym. Myśli,że mnie od razu zgwałcą,no masakra. Jak człowiek naczyta się gazet i naogląda za dużo faktów w telewizji,to potem ma jakieś dziwactwa do powiedzenia.
- Ja jutro idę - odrzekłam stanowczo.
Westchnęła ciężko.
- Rob,pomóż mi bo nie wytrzymam - rzuciła przez zaciśnięte zęby nawet nie patrząc na ojca,który właśnie stanął obok matki.
Zabrał głos.
- Mama ma rację, nie pozwolimy byś naraziła dobre imię rodziny.
- Ale ja będę tylko stylistką i to przez krótką chwilę,do cholery!-negocjowałam co raz bardziej czując jak gotuje się we mnie od środka.
Chcieli wtrącić , że nie,że jestem Pierce. Że nie mogę się poniżać,ale nie miałam zamiaru słuchać zdania 'Jesteś Pierce' nigdy więcej.
Postawiłam na jedną kartę.
- Mam 19 lat,i robię to co chce - wysyczałam i nie czekając na odpowiedzi z ich strony wbiegłam po schodach na górę.
~*~
Penetrowałam swój pokój w celu znalezienia  czegoś na zapełnienie nudy. Książki,filmu lub czegokolwiek. Chciałam uspokoić swoje rozszarpane nerwy. Szkoda,że nie zrozumieją potrzeby żartów,zabawy...wszystko musi być idealne,porządne. Najlepiej gdybym związała włosy i idealnie je zaczesała,bym nie używała ani grama makijażu,białą koszulę miała wsadzoną w brązową spódnicę za kolano,nosiła podkolanówki i balerinki. Żebym zjadała wszystkie rozumy i uczyła się na Harvardzie. Ale ja nie taka chciałam być.
Do pokoju weszli Kevin i Max. Pewnie znowu będą się przechwalać,że nie jedzą żelków i innych słodyczy,bo mają chemię, ale potem będą jeszcze rysować wykresy i robić wykłady.
- Czegoś potrzebujecie ? - zapytałam wyraźnie znudzona ich obecnością i obawiałam się,że zaraz będą gadać swoje mądrości i jeszcze usnę.
Czarnowłosy Kevin i Max patrzyli na mnie uważnie znad swoich okularów a'la Harry Potter.
- Czemu rodzice się na ciebie gniewają ? - zapytał zaciekawiony obecną sytuacją Kevin.
Udałam teatralnie zaskoczoną.
-To jest coś czego ty nie wiesz? - zakpiłam - Niewiarygodne..
Zdobył się na sztuczny uśmieszek.
- Ty nie pasujesz do tej rodziny.
Max poklepał brata po ramieniu.
- Ma za mały poziom inteligencji.
Prychnęłam z pogardą.
- Możesz powiedzieć IQ.
Machnął z dezaprobatą ręką.
- Ty naprawdę jesteś beznadziejna.
W progu stanęła Alex.
- Wyjazd - skierowała słowa do młodszych bliźniaków,a oni posłusznie wykonali polecenie. Weszła głębiej zamykając drzwi.
Usiadła obok mnie.
- Nie jesteś głupia.-pocieszyła - Od zawsze sobie dokuczacie.
I znowu zbaczamy na temat inteligencji i rodziny. Ale raz,jeden pieprzony raz chcę od tego odpocząć. Po prostu uciec.
- Nie chcę o tym słyszeć. Nie chcę wysłuchiwać pocieszeń i kazań na temat mojego 'jakże niestosownego zachowania'. - wyznałam szczerze .
Popatrzyła na mnie zatroskana.
- Dobrze wiesz,że ja nie jestem bez winy. - również zaczęła się zwierzać - Nie mówię rodzicom jak imprezuję,gdy oni myślą,że ciężko zakuwam.
Współczułam jej,bo gdyby powiedziała o tym incydencie rodzicom,nie miałaby łatwego życia.
Pociągnęłam nosem.
- Ale wiesz jak to ciężko kiedy wszyscy mówią ' Bądź taka jak twoja siostra" ?
Przez chwilę milczała i przytuliła mnie mocno.
- Nie wiedziałam,że sprawiam ci taki problem.
Nie sprawiała mi problemu, po prostu każdy na siłę porównywał mnie do niej. Coraz bardziej stawało się to nudne i denerwujące.
Napiętą atmosferę przerwał mój telefon. Siostra była pierwsza i zdążyła zobaczyć imię nadawcy.
- Niall ? - przeczytała i zmarszczyła brwi - Ten...Niall ?
Przytaknęłam.
- Mówiłam ci,ale oczywiście nie byłaś skora mi uwierzyć.
Odczytywałam wiadomość.

Słyszałem dobre wieści od Louise ! Podekscytowana ?
                                                                    Niall. :}

Bardzo. Widzimy się jutro :)
                                               Yas.xXx.

Nie napisałam o tym,że rodzice mają w związku z tym jakieś problemy. Po prostu wolałam to schować w jakąś głęboką kieszeń.
- Poprawię ci humor jeżeli pogram z tobą na konsoli ? - zapytała z podejrzliwym uśmieszkiem  czarnowłosa wyrywając mnie przy tym z zamyślenia.
Wzruszyłam ramionami.
-Czemu by nie.
~*~
Po prysznicu i starannej pielęgnacji skóry i włosów,przebrałam się w  czarne krótkie spodenki od piżam i do tego bluzkę z napisem " FCK U. I'M A LIAR" i mogłam spokojnie położyć się do łóżka,by wreszcie zasnąć i odpocząć od sytuacji z rodzicami,a szczególnie od kłótni z mamą.
Tak też zrobiłam. Położyłam się,przedtem gasząc światło w pokoju.
Ułożyłam się na boku i wgapiałam się w ściany.
Podczas mojej kłótni z mamą i tatą oraz wypowiadanymi słowami 'One Direction' nie kojarzyło mi się 1D,lecz ...sam Zayn. Był na swój sposób czarujący. Przyciągający,arogancki,tajemniczy i seksowny. Idealny. Czekoladowe oczy,które wypełniały radosne iskierki i zawadiacki uśmiech. Styl. Nie tylko ubioru,ale mówienia,poruszania się. Wszystkim wprawiał mnie w błogi zachwyt. Ale może pozornie wydawał się taki być ? Znałam go dwa dni,a od jego przyjaciela dowiedziałam się,że ma dziewczynę . I to jaką. Może umawia się z nią ,bo jest do niej podobny ? Chciałabym podejść i po prostu wypytać o wszystko.Od tak.
Po godzinach myślenia,w końcu zasnęłam.

niedziela, 20 stycznia 2013

Chapter three : Początki wspaniałej znajomości.

Wymęczyłam ten rozdział,ale mam nadzieję,że się spodoba :)

~~Perspektywa Zayn'a~

Obudziłem się i poczułem coś cięższego na moim ramieniu. Odchyliłem głowę w bok,a moim oczom ukazała się Yasmin,słodko chrapiąca i coraz mocniej wtulająca się we mnie. Zrobiło mi się milej ,ale ona robiła  to nieświadomie. Odgarnąłem kosmyk włosów z jej czoła , a ona otworzyła lekko brązowe oczy.
- Cześć - wydukała i przetarła oczy rękami .
Uśmiechnąłem się do niej.
- Hej,jak się spało?
Przeciągnęła się.
- Dobrze- zorientowała  się,że nadal ma głowę na moim ramieniu i zmieszana wróciła na pozycję prostą. -Przepraszam cię za to...
Roześmiałem się .
- Przestań,przecież mnie nie zabiłaś tym ani nic.
Teraz to i ona się roześmiała się. Jej głos jest równie nieskazitelny co jej uroda. Zapatrzyłem się w jej usta,które wydobywały ten magiczny dźwięk. Naturalne bladoróżowe wargi,długie rzęsy,brązowe błyszczące oczy i falowane włosy do bioder w kolorze czekolady.
- Masz ochotę na coś do jedzenia?-zapytałem w końcu, a dziewczyna skinęła głową i wyszła ze śpiwora,który Harry dał jej wczoraj podczas oglądania horroru. Zasnęliśmy tak na kanapie.
Poszedłem w jej ślady i zaprowadziłem do kuchni. 
-Zaraz nam coś zrobię - powiedziałem otwierając szufladę, a w  jej  oczach zobaczyłem błysk.
- To ty umiesz gotować ?
Wyjąłem z kuchennej szuflady dwie ulotki.
- Wolisz kuchnię chińską czy pizzę ?-uśmiechnąłem się i wyjąłem telefon. Podeszła do mnie,do blatu. Odebrała ode mnie ulotki i odłożyła je gdzieś na bok. Przysunęła się do mnie bliżej , miałem ochotę  ją  przytulić i pocałować.
- A może po prostu zróbmy kanapki ?
- Simple but effective.
Nagle jak znikąd za nami wyłoniła się postać Harry'ego.
- To mój tekst - udał obrażonego, a ja trąciłem go łokciem uśmiechając się.

~Perspektywa Yasmin~

-Obudź chłopaków na śniadanie- rzucił Zayn,a jego przyjacielowi wiele mówić nie trzeba było. Sekunda i nie ma go w kuchni,tylko skacze po plecach chłopaków.
Pierwszy podniósł się Niall i od razu wstał.
- Dziękuję bardzo Harry - oznajmił spokojnie otrzepując z niewiadomych przyczyn swoje ramiona. Stanął za  mną i Malikiem - Mam ochotę wyrwać mu te loki ze łba - burknął,otwierając lodówkę.
Zagwizdałam i uśmiechnęłam się. Mam dzisiaj lepszy dzień i to w dodatku przez nich. Znam ich drugi dzień a czuję się jakbym była w towarzystwie starych,dobrych przyjaciół.
- Co za kumplowska miłość - odparłam nadal patrząc jak Harry prawie łamie chłopcom kręgosłupy. W końcu rozległ się dźwięk plaśnięcia i chichot Louis'a. Styles trzymał się za policzek i miał otwarte ze zdziwienia usta. Patrzył na Tomlinsona tak,jakby natychmiast żądał odpowiedzi,czemu go uderzył.
- To cię powinno oduczyć maluchu. - Lou podniósł się z kanapy i złożył swój pasiasty kocyk, a Harry przybrał postawę bojową,na co szatyn zaczął uciekać jak przed ogniem.
- Zaraz ja cię oduczę plaskania ludzi w twarz staruchu !- krzyczał mściwie Hazz goniąc go po całym domu.
Liam nadal trochę zaspany,bo obudził się najpóźniej z nich wszystkich przetarł twarz dłońmi.
-Byście się ubrali debile,a nie wioskę robicie ! - krzyknął,ale kumple już go nie słyszeli,bo dobiegli na górę.
Kiedy Liam i Niall zasiedli do stołu,przyłączyliśmy się do nich ja i Zayn stawiając na stole dwa rodzaje kanapek. Z Nutellą oraz z serem,szynką i musztardą.
Na dwóch talerzykach było łącznie 8 kanapek. Cztery z każdego rodzaju. Niall dorwał się do kanapki z musztardą i pochłonął ją w minutę,szybko biorąc następną. Payne patrzył na niego z uwagą, a potem spojrzał skołowany na nas.
- Obawiam się,że zrobiliście za mało kanapek.
Zdziwiłam się. Musi być pojemny.
- To on naprawdę tyle je ?! Ja myślałam,że tylko się zgrywał - powiedziałam nadal mierząc blondyna wzrokiem. Jeden talerz już był pusty. 
- Poznaj Niall'a Horana . My nazywamy go tutaj zmorą wszystkich lodówek - roześmiał się Zayn i szybko uratował sobie i mnie po kanapce z nutellą. Do nich tylko nie dorwał się do końca Horan. 
- Dzięki, czyli że przez ciebie nie umrę z głodu. Bohaterze - zaśmiałam się i w tym samym czasie ja i chłopak zatopiliśmy zęby w kanapce.
Liam oburzony wstał od stołu i elegancko zasunął po sobie krzesło.
- Wiesz co ci powiem , Zayn ? - odezwał się, na co jego kumpel spojrzał na niego z policzkami napchanymi chlebem z czekoladą - Sądziłem ,że nigdy mnie nie zdradzisz. Najpierw Jackie,teraz nutella...
Jackie ? Jaka znowu Jackie ? Patrzyłam na nich zdezorientowana. Jakoś nagle odechciało mi się jeść.
- No,sorki stary. Musisz pogodzić się ze swoim marnym losem - rzekł Zayn po chwili wybuchając śmiechem.
Postanowiłam zabrać głos.
- A kto to Jackie,jeżeli mogę spytać ?
- Jackie to dziewczyna Zayn'a - wyręczył Zayna z odpowiedzą Liam - Taka blond biczys. Jeżeli wiesz o co mi chodzi - zaczął się śmiać.
Malik rzucił w niego okruszkami z porcelanowego talerzyka.
Kiedy chłopak opuścił pomieszczenie i razem z Horanem udali się do dwójki kumpli na piętro, zaczęłam się zastanawiać nad tą całą Jackie.
- Przyjaciele nie lubią twojej dziewczyny ?
Wzruszył ramionami.
- Kto ich tam wie.
Zmierzyłam go dociekliwym spojrzeniem,aż w końcu wyjawił mi prawdę.
- No tak nie za bardzo. - przyznał - Ale według mnie to urocza dziewczyna. I jest seksowna.
Zmarszczyłam brwi. No przecież ważne,by była seksowna,nic innego się u dziewczyn nie liczy. Przypomniały mi się słowa Chase'a - " Poznałem dziewczynę. Piękną Alice." . 
Wstałam od stołu .
- Ja niedługo będę szła.
Poderwał się z krzesła i przełknął jedzenie do końca.
- Czemu ? Zostań. - zachęcił, a ja pokiwałam przecząco głową próbując znaleźć dobrą wymówkę.
Na dół zbiegli Harry i Lou.
- Nie wychodź,obroń mnie przed tym szaleńcem ! - Przytulił mnie od tyłu Louis.
I teraz jak wybrnąć z takiej sytuacji.  Głupio mi było odmówić chłopcom,bo bardzo prosili bym została. Dzięki bogu za nowoczesną technologię,bo dopiero rozległ się dźwięk dzwonka Nicki Minaj-Va Va Voom. Z kieszeni wyjęłam swój zniszczony,stary telefon. Nowa wiadomość od : Alex.
Patrzyli się na mnie,kiedy ja otwierałam sms.

Gdzie ty się szlajasz dziewczyno ? 
                                                       Alex.Xx
Już nigdzie. Za około 15 minut pewnie powinnam być w domu.
                                                                                          Yas.;*
Dobra,czekam.
                           Alex.Xx

- Niestety, ale siostra się o mnie martwi. Muszę wracać - schowałam telefon z powrotem do kieszonki.
Westchnęli ciężko.
- Czym wracasz ? - zapytał Harry.
- Autobusem.
Louis błyskawicznie sięgnął na półkę i chwycił w dłonie kluczyki od swojego auta.
- Chodź,podwiozę Cię.
Chciałam zaprotestować,ale wyczuł to i nie dał nic wtrącić.
- Bez ceregieli. Podwożę Cię, będziesz szybciej w domu - otworzył drzwi na ich 'przystawkę'.
Ubrałam tam swoją kurtkę i założyłam martensy. Hazz i Zayn podeszli stojąc u progu drzwi, a Niall i Liam przybiegli na dół i stanęli w to samo miejsce co przyjaciele.
-Co,już nas opuszczasz ? - zasmucił się Niall i pokazał talerzyk z ostatnią kanapką. - A ja specjalnie na później zachowałem.
Harry spojrzał na niego z politowaniem.
- Gówno prawda,sam ją chciałeś zjeść.
- A wcale,że nie!
- A wcale,że tak !
- Nie!
-Tak!
-Nie,mówię!
- Ja nie mówię,ja stwierdzam,że tak !
Zaczęli się wykłócać, ale Zayn im przerwał i podał mi świstek papieru.
- To jest mój numer,jak chcesz to dzwoń.
Zarumieniłam się i szybko zapisałam mu w kontaktach swój. Z pozostałymi chłopakami zrobiłam tak samo.
Louis otworzył przede mną drzwi ,pożegnałam się z chłopakami i razem wyszliśmy na zewnątrz,przed bramę gdzie stało auto.
Wsiedliśmy na skórzane siedzenia,a Louis włączył klimatyzację, bo mimo wszystko w samochodzie było gorąco.
Przekręcił kluczyk i ruszył. Jazda minęła nam w dziwnej ciszy.
- Co sądzisz o tej całej dziewczynie Zayna ? - zapytałam nagle przerywając milczenie. Spojrzał w lusterko ,a jego brew powędrowała w górę w tym samym czasie,w którym włączył kierunkowskaz i poczekał aż ludzie przejadą,by mógł spokojnie skręcić w prawo.
- O Jackie ?
Skinęłam głową.
- Nie lubię jej.
- A dlaczego?
Westchnął ciężko.
- Z wielu powodów - oznajmił, ale wyczuł,że gapię się na niego w celu uzyskania bardziej rozwiniętej wypowiedzi,więc kontynuował - Wypindrzona lalunia,której zależy tylko na pieniądzach ,urodzie i bycia w centrum zainteresowania. 
Zdziwiłam się.
- Ale Zayn jest jej zupełnym przeciwieństwem , dlaczego się z nią spotyka?
Wzruszył ramionami.
- Nie mam bladego pojęcia. Jedyne co wiem, to to ,że ona jest z nim tylko dla prestiżu i w celu uzyskania sławy oraz drogich,luksusowych upominków.
Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Sądziłam,że Zayn wyżej stawia sobie granice swoich dziewczyn.
- Wie o tym ?
- Tłumaczyliśmy mu z chłopakami wiele razy ,ale do niego nie dociera. Jest w nią zapatrzony jak w obrazek.
Spuściłam głowę w dół.
- A..no wiesz..- jąkałam się - Ładna jest ?
Zaśmiał się gardłowo.
- Jezu..jakie ty mi pytania zadajesz. Nie patrzę na takie suki,kiedy mam swoją dziewczynę.
Również uśmiechnęłam się rozbawiona.
- Eleanor Calder,wiem. -pokiwał głową - Ale odpowiedz mimo wszystko. Jest ładna ?
Byliśmy prawie przed moim domem. 
- Skręcić w którą ? - zapytał, a kiedy odpowiedziałam,żeby skręcił w lewo postanowił odpowiedzieć na moje pytanie - Brzydka nie jest, ale czasem się stroi na siłę.
Dojechaliśmy pod beżowy dom z pięknym ogrodem.
- Tu mieszkam,zatrzymaj się.
Wykonał polecenie, a ja podziękowałam mu za to że mnie podwiózł i żegnając się z nim ,wysiadłam z samochodu. Ruszył z piskiem opon.
~*~
Weszłam do pokoju Alex i przebrnęłam przez rodziców i ich pytań jakimś cudem. A to o której koleżanki byłam, czemu nie zadzwoniłam tylko wysłałam 'wiadomość tekstową'. Siostra siedziała na łóżku i piłowała paznokcie.
- Czemu tak zapragnęłaś mnie nagle widzieć ? - zapytałam siadając na łóżku przykrytym liliową kołdrą. Ogólnie pokój 21 latki urządzony był w takiej kolorystyce.
- Mam poważny problem - przybrała ton głosu na poważny, a ja posłałam jej pytające spojrzenie. Wyjęła zza swoich pleców dwa lakiery. Granatowy i ciemny fiolet - Nie wiem który wybrać,no nie wiem !
Myślałam,że ją źle usłyszałam.
- Nie,ty chyba sobie żartujesz ! Tylko ta sprawa była tak pilna ?
Pokiwała twierdząco głową,więc w końcu postanowiłam pomóc w wyborze lakieru.
- Granat będzie lepszy,bo masz czarne włosy i bladą cerę.
- Dzięki.
Pomalowała paznokcie,potem razem dmuchałyśmy żeby szybko wyschły.
- Ahh..mam ochotę na trochę kofeiny. - wyżaliłam się monotonnie patrząc w sufit. Wstała i pociągnęła mnie za ramię.
- No to wbijamy do Starbucks, na co czekasz ?
- Bez sensu dopiero wróciłam od...- nie dokończyłam - I od razu mam gdzieś iść?
Pokiwała głową. Na dole z powrotem ubrałyśmy się w wyjściowe ciuchy. Ja w te same , w których byłam, za to siostra okryła się czarnym ,ciepłym płaszczykiem z dużymi równie czarnymi guzikami , a na nogi włożyła granatowe kozaczki do kostek.
- A wy znowu gdzieś się wybieracie ?- usłyszałyśmy mamę, tata poprawił okulary i uniósł wzrok znad gazety,którą czytał na kanapie w salonie.
- Właśnie, ty Yasmin dopiero wróciłaś.
- Idziemy po kawę - wyjaśniłam i razem z siostrą szybko wyszłyśmy za drzwi.
~*~
Stałyśmy w kolejce. Kawa wymaga cierpliwości o czym powoli się przekonywałam.
- Załamię sie zaraz,po prostu kogoś rozjadę - gorączkowo tupałam nogą, bo nie należałam do osób zbytnio cierpliwych.
Alex pogłaskała mnie po ramieniu.
- Już jesteśmy za tym mężczyzną, zaraz dadzą mu tą pieprzoną kawę i możemy zamawiać.
Ale starszy dziadek wcale nie miał zamiaru opuścić kasy. Dyskutował z dziewczyną o bujnej, rudej grzywie,która czekała by go obsłużyć o ustrojach politycznych i o wyższości szparag nad pomidorami.
Kiedy usłyszałam co on robi,myślałam,że wezmę czołg i się nim rozjadę.
Trąciłam staruszka leciutko w plecy,odwrócił się.
- Witam panienkę.
Zdobyłam się na najbardziej słodki uśmiech.
- Proszę pana, wie pan ,że otworzyli warzywniak za rogiem ? Są pomidory.
Podziękował w postaci trącenia kapelusza i wpuścił nas przed siebie.
Zamówiłyśmy kawę z posypką i podwójną pianą. Po złożonym zamówieniu  zajęłyśmy miejsce przy stoliku. W kawiarni było ciepło,bo zawsze w zimę paliło się w kominku. Siedziałyśmy blisko,więc zdjęłyśmy płaszczyki i powiesiłyśmy na oparcia swoich krzeseł. 
- Naprawdę byłaś na noc u koleżanki , bo coś ci nie wierzę ? - zaczęła rozmowę czarnowłosa. Podpiłam łyka Frapuccino.
- Nie.- przyznałam się.
Wybałuszyła oczy.
-To w takim razie gdzie cię powiało ?
Opowiedziałam o zdarzeniu na ławce pod sklepem,o chłopakach z One Direction, a ona tylko zaczęła cicho się śmiać.
- Co cię w tym bawi ? - zadałam pytanie zirytowana postawą starszej siostry.
Przyłożyła dłoń do szyi i uregulowała oddech. Próbowała po raz kolejny powstrzymać się przed atakiem śmiechu.
- Nic nic, ale ja wiem,że jesteś fanką One Direction, bo nie dziwię się. Też ich bardzo lubię, ale nie musisz wymyślać takich historii.
Grzmotnęłam pięścią w stół, ale chyba za głośno,bo oczy wszystkich skierowały się na mnie.  Zdenerwowała mnie tą swoją nieufnością.
- Naprawdę !
Chciała odpowiedzieć, ale nad naszym stolikiem stanęła kobieta .
- Masz wspaniałe wyczucie stylu..- skomplementowała mnie patrząc na ciuchy,w które byłam ubrana. Serce stanęło mi w gardle. Czemu ? Bo stała przed nami sama Louise Teasdale-stylistka One Direction.

Czytasz=Komentujesz.;*

Liebster Award ;*

Bardzo dziękuję za nominację do Liebster Award. Pierwsza nominacja,cieszę się niezmiernie :)

1. Ile masz lat ?

14 .

2. Jak masz na imię ?

Julita,ale wolę jak się mówi;Julka.;) 

3. Jaki jest według ciebie sens istnienia?

O..trochę głębokie pytanie ;p Jak dla mnie sensem życia jest to,że  możemy poznać ludzi,zwiedzić ciekawe miejsca,a jak się postaramy to uda nam się spełnić marzenia ;) 

 4.  Twoje motto życiowe?

'Bądź dumna/y z tego kim jesteś" 

5. Twoje największe marzenie?

Trochę banalne,ale chciałabym spotkać swoich idoli,porozmawiać z nimi itp.*.* 

6.Jakich najbardziej nie znosisz ludzi?

Zdecydowanie fałszywych i przejmujących się tylko własną dupą. 

7.Od kiedy jesteś fanką 1D?

Od dwóch lat ;) 

8. Co wniósł do twojego życia ten zespół?

O..bardzo wiele.  Ich muzyka działa na mnie jak żadna inna,'poznałam' przystojnych,zabawnych i utalentowanych kolesi,którzy nie są typowymi gwiazdeczkami i zachowują się jak normalni chłopcy. :)  

9.Jak długo prowadzisz tego bloga?

Od paru dni :) Nie liczyłam. 

10. Jaka by była twoja reakcja gdybyś zobaczyła swojego idola?

Cieszyłabym się i próbowałabym może jakoś strzelić sb fotkę ,pogadać ;)  

Nominuję: 

 http://doyouknowiloveyou1d.blogspot.com

http://babybeminetonightminetonight.blogspot.com

http://we-and-1d.blogspot.com/

 http://www.maddiefriendsonedirection.blogspot.com/

  http://1directiondreaming.blogspot.no/

http://opko-onedirection.blogspot.com/

 
http://garsta-szczescia.blogspot.com/

 http://forever-young019.blogspot.com/ 

Na razie nominowałam tylko tyle blogów.

Moje pytania:

1.Kogo z 1D lubisz najbardziej i dlaczego.?

2. Największe marzenie?

3. Ulubiona piosenka?

4.Hobby?

5.Od kiedy jesteś Directioner?

6. Jak opisują cię przyjaciele?

7. Jaki masz kolor oczu?

8.Którą płytę 1D wolisz? UAN czy TMH ?

9.Ulubiona piosenka z albumu  Up All Night i Take me Home?

10. Co myślisz o moim blogu?  

Krótka informacja ;*

Hej   <33 
Chciałabym napisać,że w zakładce pod nagłówkiem znajduje się strona  'Bohaterowie'. Wiem,że nie opisałam bohaterów ich wyglądów,ale już właśnie nadrobiłam ;)
Ps. Nie sądziłam,że będę  mieć 13 komentarzy w obu postach jak dla mnie to dużo O.o
Dziękuję wam,że czytacie i komentujecie :)

piątek, 18 stycznia 2013

Chapter two : We are.. One Direction!

Hej :) Ten rozdział będzie krótki i bardzo możliwe,że nudny bo nie wiedziałam jak dalej rozwinąć ich ;przyjemny dzień'. Przepraszam,muszę się w tym trochę rozkręcić ;p

~*~

Otworzyłam oczy , ale oślepiło mnie nagłe światło żyrandola nade mną. Czułam się jeszcze trochę osłabiona,odkąd straciłam przytomność na tej ławce pod jakimś sklepem. Co za wstyd.. Każdy widział jakąś nastolatkę,która od tak leży na ławce i "śpi". Leżałam na luksusowej kanapie,rozejrzałam się po całym pomieszczeniu. Ten dom przypomina willę,co a gadam. To właśnie jest WILLA. Przetarłam dłonią oczy,może jeszcze śpię ? Podniosłam się do pozycji pół leżącej i pociągnęłam ze sobą kocyk,którym dotychczas byłam okryta. Szczelnie się  nim okryłam.  Pytanie: Gdzie ja jestem ?
Na szklanym stoliku obok kanapy dostrzegłam komórkę i chciałam szybko zadzwonić do starszej siostry,bo moja pogawędka z rodzicami skończyłaby się na tym 'jak bardzo nieumyślna jestem' by pakować się komuś do domu. A dla podkreślenia,nie pakowałam się tylko zostałam UPROWADZONA. Chwyciłam komórkę i drżącymi ze strachu dłońmi próbowałam napisać sms do Alex. Co jeśli mama miała rację o tych gwałcicielach ? Przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz,nie będę do siebie dopuszczać tej myśli.
- Ej, chłopaki - usłyszałam męski szept i wzdrygnęłam się - Ona się chyba obudziła.
Ten głos..on wydał mi się znajomy. No,ale porwana dziewczyna próbuję się chociaż tym pocieszyć.
Kroki butów zmierzających w moją stronę słyszałam coraz głośniej i głośniej. Zacisnęłam mocno powieki czekając na najgorszą rzecz z możliwych.
Chyba czułam ich obecność . Stali w kręgu nade mną. Otworzyłam delikatnie oczy i ujrzałam pięciu , niewątpliwie przystojnych chłopaków.  Zaraz.... przecież to One Direction. Nie,to nie może być prawda. Halucynacje.
- Długo spałaś - odezwał się ' Louis' serdecznie się do mnie uśmiechając i pogładził moje ramię. Czułam jego dotyk na swojej skórze ,czyli jednak nie śnię. No fakt,wiedziałam ,że obecnie mają wspólny dom w Londynie,ale skąd mogłam wiedzieć,że dojdzie do naszego spotkania.
- Nie jesteście pedofilami - wyjąkałam z trudem, ale jednak z wyraźną ulgą w głosie. Tylko na to było mnie stać w niniejszej sytuacji.
Zaśmiali się.
- No, a wyglądamy na takich ? - zakpił Zayn.
Pokręciłam przecząco głową.
- Czemu tu jestem ?
Harry westchnął ciężko.
- Twoja mama i twój tata ten teges,potem wody, szpital, a kiedy twoja mama ...- wyjaśniał,ale mu przerwałam.
- Nie o to mi chodzi - zmarszczyłam brwi - Czemu jestem w tym domu , z wami na dodatek ?
Wyjaśnili mi jak to zobaczyli mnie chwilowo nieprzytomną na ławeczce i jak zabrali mnie do siebie. Dali wody,okryli kocem i położyli na kanapę.
- Dzięki,ale ja już muszę wracać.
Chciałam wstać,ale Harry zabrał mi komórkę z ręki .
- Napiszemy do twojej mamy ' Mamo,zanocowałam u koleżanki,trochę tam posiedzę. Nie martw się o mnie'.
Przeraziłam się lekko,niecodziennie ma się taką sytuację.
- Nie bój się - zaczęli chichotać.
Liam zapytał:
- Jak się nazywasz?
- Yasmin Pierce - odpowiedziałam - Was już nie muszę pytać.
- We are One Direction!- krzyknęli wybuchając śmiechem.
Zawsze był w nich taki optymizm ?
- Czemu mam u was zostać ? - zapytałam podnosząc brew. Obcym się nie ufa.
- A czemu by nie ? - odpowiedział pytaniem na pytanie Zayn.
Niall usiadł obok mnie.
- Nie masz siły wrócić do domu,więc przenocujesz u nas.
Otworzyłam oczy ze zdziwienia i szybko podniosłam się z kanapy.
- Widzicie,mogę iść! - chwaliłam się, ale zaraz musiałam szybko usiąść.
Zmarszczyli brwi wpatrując się we mnie jak w wariatkę.
- No,właśnie widzimy -wymamrotał Horan.
Ukryłam twarz w dłoniach.
- Ale tak nie można ! Ja was nie znam !
Wszyscy usiedli obok jak w kółku.
- A co za problem poznać ? - dopytał Zayn odrywając moje dłonie od mojej twarzy.
Wzruszyłam ramionami.
- Niby żaden.
- No to po co dramatyzujesz?- odezwał się Louis.
Przetarłam czoło dłonią.
- Mam dzisiaj ciężki dzień,naprawdę.
Poczułam ich spojrzenia.Wpatrywali się we mnie jak w obrazek.
- Co się stało ? - zapytał ciekawsko Liam.
Opowiedziałam im,że rzucił mnie chłopak,którego bardzo kochałam,spędzałam z nim wiele czasu. Potraktował jak lalkę.
- Kurwa,co za idiota - skrzywił się Zayn, a ja uśmiechnęłam się do niego. Ma takie piękne,czekoladowe oczy...
- Nie martw się,poprawimy ci humor - odrzekł wesoło Harry i objął mnie ramieniem.
Uśmiechnęłam się  miarę delikatnie.
Zaczęliśmy od poznawania siebie, głupoty i pierdółki . Następnie Harry zachwycił każdego swoim pokazem żonglerki , a Louis próbował wykonać magiczną sztuczkę.
- Pragnę ochotnika ! - krzyknął , a Liam popchnął Nialla na środek salonu. Blondyn pogroził mu pięścią, na co Payne zaszczebiotał.
- Niall,wejdź do tej skrzynki - powiedział Lou nie patrząc na przyjaciela,lecz na nas. Chłopak był zdezorientowany i wskazał palcem na skrzynkę z podobizną marchewki a nad nią napis "Carrotline" , bo marchew miała telefon. Tomlinson obrócił się rozdrażniony i pociągnął za ramię Nialla,który pchał się powoli do skrzynki .
- Nie do tej cymbale,do tej - wskazał skrzynię z różowym jednorożcem i tęczą.
Skrzywił się.
- Czemu mam wejść do gejowskiej skrzynki ?!
Chłopcy stukali pięściami o kolana i klaskali. - Wchodź do skrzyni,wchodź do skrzyni !
Przyłączyłam się.
- Dobra, wchodzę ! - złapał oddech i wszedł do 'gejowskiej skrzyni'.
Louis wziął drewniany patyk,zamachał nim i uderzył w zamkniętą skrzynkę. Otworzył ją, a Nialla tam nie było.
Zaczęliśmy bić brawo.
- Ale jak to się stało ? - zapytałam w szoku,że zna takie triki.
- Yasmin,Yasmin...Yasmin. - pokiwał głową - Bo widzisz,magik nie zdradza swoich tajemnic.
Horan wyłonił się zza skrzynki.
- Ty,tam było tylne wyjście !
Szatyn spiorunował go wzrokiem,na co on wzruszył ramionami.
Następnie zabraliśmy się za oglądanie horroru.

Czytasz=Komentujesz ;*

środa, 16 stycznia 2013

Chapter One : Porwanie.

Heloł pipul ! <3 Zaczynam pisać opowiadania o One Direction. Pierwszy raz ogółem zabieram się za bloga... 
No,możliwe że ta część  będzie przykrótka i niezbyt ciekawa,ale daru do początków nigdy nie miałam,hehe. Mimo wszystko miłego czytania ;*


~*~

Zimny wiatr otulał moją rozgrzaną od łez twarz,wywołując przyjemne dreszcze. Londyn mimo deszczu,mgły i   zimna uspokaja mnie,ale ciężko mimo wszystko w tym miejscu o ciągły spokój ,harmonię i ciszę. Rozejrzałam się dookoła . Ludzie biegli przed siebie spiesząc się na autobus,lub chociażby szli elegancko z parasolkami w dłoni ,które osłaniały ich przed zimnym deszczem kompletnie nie przejmując się pogodą i ciesząc ze spacerku na świeżym powietrzu.  Mimo wszystko chciałam dźwięków docierających jedynie do moich uszu. Z kieszeni poprzecieranej kurtki ze skórzanymi rękawami wyjęłam swój stary telefon i podłączyłam do niego białe słuchawki. Wetknęłam je do uszu i szperając w menu telefonu ,włączyłam całą Playlistę składającą się z One Direction,Little Mix i Eminem'a. 
Piosenka Little Mix - Turn Your Face wywołała we mnie sentyment do powracających wspomnień,które wydarzyły się od tak ,dzisiaj z samego rana. 
~*~
Spałam sobie dosyć smacznie. 'Smacznie' nie ogarniam tego określenia. Jak to się w ogóle ma do snu ? No , ale mimo wszystko jak już mówiłam-dobrze spałam-. Do moich uszu dobiegł dźwięk bosych stóp przemieszczających się po pomieszczeniu,w którym obecnie się znajdowałam. Szarpnięcie klamki okna i dopływ świeżego powietrza. Otworzyłam lekko oczy i ujrzałam mamę.
- Dziecko,przecież ty się tu udusisz,taki gorąc w pokoju - mamrotała pod nosem.
Machnęłam lekceważąco ręką i mizernym skinieniem głowy 'podziękowałam' mamie za wyświadczoną mi przysługę w postaci dopływu tlenu do mojego organizmu.
- Która godzina ? - zapytałam lekko zachrypniętym głosem.
Spojrzała na zegarek,który zdobił jej rękę .
- Dokładnie 8.00 .
Oburzyłam się.
- Po co mnie budzisz o tak wczesnej godzinie ?!
Przybrała wyraz twarzy taki,w którym wygląda jakby starała się powiedzieć mi ' O mój boże dziecko.. Jesteś piękna,ale inteligencją nie grzeszysz'.
- Budzę Cię dlatego,że musisz dzisiaj posegregować swoje za małe ubrania i jakieś rzeczy,bo za godzinę przyjeżdża van z datkami dla osieroconych i biednych dzieci.- powiedziała w końcu. Przypomniałam sobie. - A ja za ciebie tego robić nie będę.
Westchnęłam ciężko i niechętnie wygramoliłam się z łóżka.
- A kto pościeli ? - zapytała podirytowana kobieta, a ja zmarszczyłam brwi i ponownie skierowałam się do swojego łóżka i poprawiłam tę zasraną pościel.
- Zadowolona ? - mruknęłam zirytowana.
- Tak.
Wygoniłam mamę z pokoju,by się trochę ogarnąć. Zdecydowałam się na poprzecierane jeansowe rurki , czarną zwykłą bluzkę a na to bejsbolówkę ze skórzanymi rękawami. Na nogi włożyłam białe conversy  przed kostkę, a włosy upięłam w luźny,niesforny kok.
Zbiegłam po schodach na dół i poczułam aromat naleśników z brzoskwiniowym dżemem. Mm...pycha.
Usiadłam przy stole zacnie czekając aż dostanę swoją porcję. Okazało się,że przyrządzała to  Alex-moja starsza siostra,studentka .  Ale zamiast się uczyć,ona wolała szlajać się z bandą chłopaków po klubach i ostro zaszaleć,a sama prawiła morały mi,żebym "nie zeszła na złą drogę ". Za późno ,kiedy patrzy się na jej zachowanie. Wszyscy wysyłają mi jakieś sprzeczne sygnały wychowawcze.
- Alex, to ty umiesz trzymać patelnie,a co dopiero nią podrzucać ? - zażartowałam,a  ona przedrzeźniała  mój śmiech. Postawiła talerz z naleśnikiem na stole,więc wzięłam i zaczęłam jeść.
Tata z trudem nadział naleśnika na widelec,bo ten ciągle mu się wyślizgiwał.
- Jak wam mija dzień ? - zabrał głos.
- Jeszcze nie minął - rzuciła Alex i zatopiła zęby w swoim własnym dziele.
Mama skarciła ją wzrokiem,na co dziewczyna wzruszyła niedbale ramionami.
- Rob,nie sądzisz że nasze dzieci będą potrzebowały nauki na wyższym poziomie ? - matka zwróciła się do taty,który z uznaniem 'Tak, Alysho ,to bardzo dobry pomysł" pokiwał głową.  Alysha,czyli moja mama jest biznesswoman na światowym poziomie, za to Robert,mój tata specjalizuje się w medycynie. Wybitny chirurg. Alexandra studiuje prawo i medycynę,ale trzyma przed rodzicami w tajemnicy to, co tak naprawdę robi za ich plecami. Wiem o tym jedynie ja i ci, z którymi dziko imprezuje. Posiadam jeszcze dwójkę bliźniaków. Sześcioletnich chłopców - Kevina i Max'a. Co do naszych rodziców...to nie ma chyba jednej osoby , która nie słyszałaby o Pani i Panu Pierce. Moi bracia to jacyś młodzi geniusze. Nie wiem jak to  możliwe,ale bardzo zgrabnie pisali literki i cyferki już w wieku 3 lat, nauczyli się ostatnio na pamięć francuskiej piosenki i zachowują się tak,jakby pozjadali wszystkie rozumy. Mimo wszystko to nadal dzieci. A dzieci,jak wiadomo potrzebują wiele zabawy. 
Rodzice dyskutowali o tym jak "Wspaniale byłoby mieć wybitnie mądrych chłopców i by reszta uczniów im wkrótce pozazdrościła " . No przecież Kevin oraz Max robili totalną furorę teraz,w przedszkolu. Z trudem nadziałam naleśnika na widelec i ugryzłam kawałek,po czym skrzywiłam się.
- One są jakieś gumowate.
Rodzice popatrzyli na mnie, a ja zaczęłam się śmiać. Widać, nie tolerowali żartów przy stole. Tyle,że to nie był żart. Te naleśniki czarnowłosej były naprawdę 'gumowe'. 
Gdy skończyłam jeść,naczynia wstawiłam do zlewu i popędziłam na górę pakować w karton ciuchy.
Otworzyłam szafę i wygrzebywałam w niej wszystko w czym nie chodzę,bądź wyrosłam z tego.
W pewnym momencie drzwi uchyliły się,jeszcze 5 minut i bym skończyła pakowanie. Uniosłam wzrok na przedmiot i dostrzegłam Chase'a ,mojego chłopaka. Był zmartwiony,ale przy okazji miał drugie ja. Pewność siebie.
- Hej - przywitałam się promiennie,a on usiadł obok mnie na podłodze.
Dałam mu buziaka w policzek.
- Co robisz ? -przyjrzał się zaciekawiony kartonowi,w którym była już masa ubrań.
Spakowałam ostatnią białą bluzkę z nadrukiem wąsów i zamknęłam karton.
- Porządkuję ubrania,które oddaję dzisiaj dla biednych dzieci.
Spuścił głowę w dół. Nie wiedziałam co chodzi mu po głowie.
- Chase..? - zapytałam delikatnie i zarazem niepewnie.
W końcu jego wzrok utkwił na moich oczach.
- Yasmin, ja muszę ci coś powiedzieć..
- No to na co czekasz ?
Wziął głęboki wdech i złapał  mnie za ramiona.
- Musimy zerwać.
Zwalił mnie z nóg. Wstałam i dałam mu do zrozumienia by przedtem puścił moje ramiona. Zacisnął wargi, a moje oczy napełniły się łzami.
- Czemu ? Jeszcze niedawno było dobrze.
Także wstał,by wyrównać się ze mną.
- Bo chodzi o to, że poznałem zjawiskową dziewczynę. Piękną Alice.
Prychnęłam z pogardą.
- Pewnie jakaś zdzira z wielkimi cyckami,zarówno jak z wielkim ego. - syknęłam. - Ty za takimi się tylko oglądasz ! 
- A wiesz co ? Cieszę się,że mam cię już za sobą.  Powinienem z tobą skończyć dawno temu - wyszedł. 
Zostawił mnie samą,bez wyjaśnień ,potraktował mnie jak zabawkę,która mu się znudziła. Sądziłam,że jest jedyny.Dawał mi radość i wprawiał w dobry nastrój.
Zbiegłam na dół,próbując udawać,że nic się nie stało. Przetarłam oczy ręką i założyłam białe martensy oraz kurtkę.
- A ty gdzie się wybierasz ? - zapytał tata stojąc w progu.
- Na spacer- rzuciłam cicho chcąc już jak najszybciej wyjść i po prostu płakać.
Dołączyła do niego mama i powoli zaczynało się przesłuchanie.
- O której będziesz ?
- Jak wrócę to będę.
- Wiesz co się teraz słyszy w telewizji..Porywają młode dziewczyny i wywożą . - mama zmarszczyła brwi.
- Tak,zgwałcą mnie i wywiozą. Koniec pytań czy jeszcze coś ?
Patrzyli na mnie lekko zatroskani.
- Coś się stało ?
- Nie-zaprotestowałam pewnie.
Z oddali odezwała się Alex.
- Dajcie dziewczynie wyjść.
- No..dobrze.- wyraził pozwolenie tata, a ja szepnęłam do siostry szybkie 'Dziękuję'.
Wyszłam,zamykając za sobą drzwi.
~*~
A teraz jestem tu. Nadal spaceruję. Minęłam moją ulubioną kafejkę,w której ja i Chase zwykle spędzaliśmy wiele czasu. Łzy mimowolnie spłynęły po policzkach tworząc ich długi ciąg. Jak on mógł traktować mnie  w taki sposób ? Mimo tego jaką świnią się okazał,nie tak szybko wymazać z pamięci uczucia,które nas łączyły. Usiadłam na ławeczce czując,że nie mam siły iść. 
Na początku było dobrze,ale potem coś zaczęło się ze mną dziać. Po prostu dwoiło mi się w oczach,a chwilę potem czarny obraz. W środku było mi aż za gorąco. Odchyliłam głowę do tyłu,by bardziej podpierać się o oparcie ławki i chwilowo nie kontaktowałam.
-----------
Czytasz = Komentujesz ;*